środa, 18 marca 2015

Rozdział 07: Tę randkę na pewno zapamiętam

           Z dedykacją dla Oliwii Verdas ;D 
          León lustrował mnie do góry do dołu, zatrzymując swoje ciemne spojrzenie na skórze, którą odsłaniał mój dość okazały dekolt. Po chwili dmuchnął na niego zimnym powietrzem. Uśmiechnął się zauważając, że pojawiła się na nim gęsia skórka. Mocno zacisnęłam powieki w reakcji na denerwujące i nieprzyjemne uczucie drżącej skóry. Moje mięśnie oblał paraliż, kiedy jego miękkie i wilgotne usta zaczęły ponownie pieścić moje. Momentalnie otworzyłam oczy i zaczęłam się od niego odpychać. Mokre włosy León' a dotykały mojego ciepłego czoła. Nie przestawał mnie całować, próbując uzyskać ode mnie coś więcej. Nie oddawałam pocałunków, ani razu. Nie mogłam nic zrobić, po prostu leżałam na tym molo skamieniała i wystraszona.
- Violetta... - zaczął szeptem León.

          Po dość długim i namiętnym pocałunku delikatnie ścisnął zębami moją dolną, rozgrzaną wargę i lekko pociągnął ją w swoją stronę. Po krótkiej chwili musnął swoimi jędrnymi wargami czubek mojej głowy, w której próbowałam zbierać wszystkie informacje naraz. Moje nieregularne oddechy stawały się coraz bardziej szybkie i głębokie. Trwaliśmy w takiej pozycji, jeszcze przez kilka chwil, zanim León kurczowo odepchnął się od pomostu. Następnie pochylił swoje mokre ciało w moim kierunku i zaśmiał się ochryple. Do cholery jasnej, co on sobie myśli?!
- Idziesz, piękna? - zapytał z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
Zwinnie usiadłam na pomoście i zaczęłam przestraszona wpatrywać się w rękę, którą do mnie przed chwilą wyciągnął. Złapałam ją, a on pociągnął mnie w górę. Stałam tuż obok niego i z całych sił nie mogłam przestać wpatrywać się w jego umięśniony tors. Biała koszula przywarła do jego pięknej klatki piersiowej, pokazując każdy szczegół umięśnionego torsu.
          Szybko odwróciłam wzrok, gdy zostałam przyłapana na tym, co przed chwilą robiłam. Szatyn uśmiechnął się pod nosem i zaśmiał gardłowo.
           Splótł swoje palce z moimi, kiedy wracaliśmy wzdłuż pomostu. Schodek wiodący na główną ścieżkę, był dość wysoki, więc złapał mnie za biodra i podsadził w górę. Sam bez trudu wspiął się po drewnianym podeście. Stałam oparta o barierkę i czekałam na niego. Złapał mnie za rękę i podeszliśmy do miejsca, gdzie leżała jego marynarka. Musiał ją zdjąć zanim wskoczył za mną do wody. Pochylając się podniósł swój telefon, klucze i portfel. Na końcu złapał marynarkę i zarzucił ją na moje ramiona.
- Dzięki. - powiedziałam cicho. Po raz kolejny moje policzki stały się czerwone.
//***//

          Mężczyzna stojący przed restauracją zmarszczył brwi , gdy nas zobaczył. Nasze ubrania wciąż były przemoczone, idąc zostawialiśmy za sobą mokrą ścieżkę, a także ślady stóp. Klienci restauracji starali się patrzeć wszędzie, tylko nie na nas. Nie ma się co dziwić, w końcu wywołaliśmy niemałe zamieszanie. Pewnie normalnie już bym się paliła ze wstydu, ale teraz mnie to nie obchodziło. W końcu, nie moja wina, że starałam się uciec przed chłopakiem, który przeraża mnie jak nikt inny.
         León wyjął kartę, by zapłacić. 
- Zabierz torebkę i idziemy. - surowo wyszeptał mi do ucha. 
Szybko podeszłam do stolika, nasza kelnerka niedaleko czyściła talerze. Złapała ze mną kontakt wzrokowy i pospieszyła w moim kierunku. 
- Tak mi przykro... Nie uwierzył mi, kiedy powiedziałam, że nie ma cię w toalecie... - westchnęła.
- Nie przejmuj się, to nie twoja wina. - uśmiechnęłam się do niej i lekko ścisnęłam jej rękę - Nic się nie stało, tylko jestem cała mokra - zaśmiałyśmy się.
 - Dziękuję. - przytuliłyśmy się delikatnie.
Podskoczyłam niezauważalnie, kiedy León pojawił się tuż obok nas. Naprędce pozbierałam resztę moich rzeczy, zanim pociągnął mnie w stronę wyjścia. 
//***//
Podjechaliśmy pod mój dom. Panowała kompletna ciemność, nie licząc ulicznych lamp. Głośno nabrałam powietrza, czekając ze zniecierpliwieniem, aż León otworzy mi drzwi i będę mogła wysiąść z auta. Cały czas był tuż obok mnie, do momentu, w którym dotarliśmy pod drzwi wejściowe. Przetrząsałam torebkę w poszukiwaniu kluczy i upuściłam je zaraz po wyjęciu. Szatyn przycisnął mnie do drewnianej powłoki i przywarł do mnie ustami. Jedna ręka spoczywała na moim biodrze, a druga chwyciła tył mojego karku.
          Nie miałam już siły by się z nim siłować i błagać aby mnie puścił, ale mimo wszystko starałam się odepchnąć go od siebie. "Pocałunek" nie trwał długo. León patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczyma, kiedy przetarłam usta zewnętrzną stroną dłoni. 
- Och, daj spokój, nie było aż tak źle, prawda? - powiedział żartobliwym tonem. Wzdrygnęłam się, kiedy dotknął opuszkami palców, mojego policzka. Spojrzał w jego oczy, które stawały się coraz ciemniejsze
- Z pewnością musimy to powtórzyć. - puścił do mnie oko. 
Nie byłam pewna, czy miał na myśli pocałunek, czy randkę w każdym bądź razie, obie opcje przyprawiały mnie o dreszcze. Jego włosy zaczynały schnąć, wyglądał prawie uroczo, do momentu w którym otwierał usta. Sposób w jaki mówił, jeżył mi włos na głowie. 
Ściągnęłam marynarkę z moich ramion i wyciągnęłam w jego stronę. 
- Zatrzymaj ją. - mrugnął do mnie słodko. - Na pamiątkę dzisiejszej randki.
Ostatni raz pochylił głowę i lekko cmoknął mnie w usta, zanim skierował się do swojego samochodu. 
Cóż, muszę przyznać, że tę randkę na pewno zapamiętam. 
//***//
          Chciałam uniknąć wszelkich pytań mojej mamy, dotyczących mojego wyglądu, więc kiedy usłyszałam jej wołanie, szybko wspięłam się po schodach na górę i udałam się do mojego pokoju, gdzie mogłam się przed nią ukryć. Nie chciałam z nią rozmawiać o tym, co wydarzyło się na spotkaniu. Po prostu przerażało mnie to. Już nigdy więcej  nie chcę iść z León' em na randkę bądź spotkanie.
          Kiedy następnego ranka zapytała, jak poszła randka, nie byłam zbyt wylewna w informacjach. Nie bardzo miałam ochotę wnikać w szczegóły poprzedniego wieczora, jak to wyskoczyłam przez okno w toalecie, byłam ścigana przez mojego "randkowicza" i wpadłam prosto do wody w porcie. Nie wydaje mi się, że mogłaby to zrozumieć, zwłaszcza z jej wyidealizowanym obrazem León' a.

//***//

- Przepraszam?
- Witam, jak mogę pani pomóc?  - uśmiechnęłam się do kobiety, stojącej na przeciwko mnie. 
- Tak... Szukam nowego albumu Thirty seconds to Mars. Moja córka ich ubóstwia i chciałam jej zrobić prezent na urodziny. 
- Oczywiście, rozumiem. Proszę za mną. 
          Poprowadziłam ją do bocznej nawy z płytami, zatrzymując się przy półce z literą "T". Moje palce szybko przeczesywały opakowania, by w końcu wyciągnąć płytę wykonawców, których przed chwilą wymieniła kobieta. W końcu znalazłam opakowanie i podałam go jej.
- Proszę bardzo. - uśmiechnęłam się pogodnie - To bardzo dobry album, na pewno spodoba się pani córce. - wskazałam ręką na opakowanie płyty.
- Dziękuję za pomoc. 
Odwzajemniła uśmiech i ruszyła w stronę kasy. Nie myślałam o niczym specjalnym, kiedy odkładałam na miejsce płyty, które leżały w nieodpowiednich działach. Odgarnęłam włosy z twarzy i założyłam je za ucho. Uniosłam wzrok, kiedy usłyszałam, jak ktoś wchodzi do sklepu. Moje oczy rozpostarły się szerzej, kiedy rozpoznałam ułożone na żel błyszczące włosy. 
          Pierwszą reakcją, była chęć ukrycia się. Opadłam na czworaka, starając się przeczołgać niezauważenie do drzwi prowadzących na zaplecze. Jakim cudem dowiedział się, gdzie pracuje? Wyglądając zza rogu z ulgą stwierdziłam, że moja oaza, jest już blisko, więc postanowiłam kontynuować podróż do celu. 
- Violetta? 
          Zaklęłam w duchu, kiedy usłyszałam, jak Noathan woła moje imię. Nie! Nie! NIE! Zwiększyłam prędkość, kiedy moja ucieczka zmierzała ku końcowi. Jęknęłam, kiedy zobaczyłam przed sobą parę białych convers'ów. Z wahaniem podniosłam wzrok, mierząc jego długie nogi, zanim spotkałam te błyszczące, zielone oczy. Uśmiechnął się z góry, pokazując głębokie dołeczki. 
- Cześć, piękna. 
León złapał mnie za przedramiona i delikatnie podniósł z podłogi. Oswobodziłam się z jego dotyku, kiedy odgarniał włosy z mojej twarzy.
- Co robiłaś na podłodze? - z trudem hamował śmiech.
- Ja... Coś mi upadło. 
          Zaśmiał się, było oczywiste, że nie uwierzył w moje kłamstwo. Cieszyłam się, ze byliśmy w miejscu publicznym. Dzięki temu León musiał nieco hamować swoje zapędy. Właściwie, to i tak publika mu nie przeszkadzała. Wróciłam myślami do tego, co stało się w restauracji. 
- Dlaczego mi nie odpisałaś? - jego oczy stały się ciemne. Jak on to robi? Jego oczy są raz piękne, szmaragdowe, a raz ciemne i pełne złości.
          To mogło być jakże niewinne pytanie, jeśli zabrzmiałoby z ust kogoś innego. Ale oczywiście ten aspekt nie dotyczył León' a.
- Zapytałeś co mam na sobie... - rzuciłam zniesmaczona i zawstydzona.
- I nie dostałem odpowiedzi, więc zakładam, że byłaś nago. - stłumił śmiech.
Westchnęłam. Czy to było jedyne o czym myślał? Odwróciłam się, by odejść od niego, kiedy złapał mnie za nadgarstek. Gwałtownie przyciągnął mnie do swojego ciała, jego usta zaczęły zostawiać namiętne pocałunki na moich. Ze wszystkich sił starałam się go odepchnąć. Nawet nie drgnął, ale chciałam, żeby wiedział, że nie mam zamiaru przystać na jego zaloty. 
- Vioetta?
           Przerwał nam Noathan, co wyraźnie zirytowało León' a. 
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Jest ok. 
Noathan nie był wiele niższy od León' a, ale jego blond nastroszone włosy, znacznie różniły się od błyszczących włosów bruneta. Zaczął iść w naszym kierunku. Widziałam po jego twarzy, że nie do końca przekonałam go swoją odpowiedzią. 
- Leynzee potrzebuje pomocy przy kasie. 
- Ok. Już idę. 
León wciąż ciasno trzymał mój nadgarstek w swojej dużej dłoni. Rzuciłam mu pospieszne spojrzenie. Jego ciemne od złości oczy przeniosły się na mnie. 
- Wychodzisz ze mną jutro wieczorem. - powiedział niskim, ochrypłym głosem.
- León... - rzuciłam ponaglającym tonem.
          Uśmiechnął się do mnie pod nosem i znów wlepił brutalny wzrok w Noathan 'a. Nie byłam pewna, ale wydawało mi się, że chce go sprowokować. Próbowałam oderwać jego palce od mojej skóry, ale nie mogłam. 
- Lepiej będzie jak już pójdziesz. - Noathan zwrócił się bezpośrednio do niego.
          León nawet nie ruszył się z miejsca. Skrzywiłam się, gdy mocniej ścisnął mój nadgarstek. Czułam gorące powietrze, wydobywające się z jego ust na moim czole. Noathan złapał mnie za rękę i delikatnie odsunął od León' a. Ten był wściekły, oczywiście nie podobało mu się to, jak Noathan zainterweniował odciągając mnie od niego. Poczułam ulgę, kiedy palce León' a niechętnie się rozluźniły, pozwalając mi uwolnić się z jego uścisku. 
- Do zobaczenia później, Violu. 
          Puścił mi oko odwracając się do wyjścia. Mięśnie na jego plecach zarysowały się widocznie, kiedy popchnął  ciężkie sklepowe drzwi. 
- Wszystko w porządku?
Odwróciłam wzrok od znikającego za oknem León' a i spojrzałam na Noathan' a.
- Tak... Dzięki za...to. - uśmiechnęłam się zakłopotana. 
//***//
No hejeczkaa ;pp
Witam Was serdecznie w rozdziale już 7 :) Wow, szybko zleciało xD
No i powracam ze zdwojoną siłą :D Nareszcie mogę normalnie i na luzie pisać dla Was
kolejne rozdział. Miejmy nadzieję, że takiej przerwy już nie będę ;)
Jak widzicie jest w rozdziale trochę akcji:
Leoniasty i Vils całują się po raz drugi ^^ I pod domem xDD
Tak jakoś całuśny ten rozdział ;**
Dowiadujecie się gdzie pracuje Violka. Tak, salon z płytami ;pp
Wizyta L w miejscu pracy V = KaBoom! xD
L wychodzi z niego wkużony, no ciekawe co z tego wyjdzie ;DD
Nic nie zdradzę, dowiecie się w kolejnym rozdziale, który pojawi się w sobotę ;)
   Buziaczki ;*
Wasza Juliaa <33

18 komentarzy:

  1. Zajmuję dla Oliwii Verdas ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dzięki za dedyk :* jesteś cudowna jak i ten rozdział. I jeszcze miejsce ? Dziękuję :***
      przepraszam ze dopiero teraz ale wczoraj wieczorem odkryłam rozdział. Mądra ja !!

      Perełka... Leon się rozkręca .... 2 pocałunki uuu. ... brak mi słów....

      Serio? Salon z płytami... nie mogłaś wymyślić czegoś lepszego ... hah

      Leoś zazdrosny ?? UH......

      kończę
      Myślę że odpoczelas.
      życzę weny
      pozdrawiam
      Oliwia

      Usuń
  2. Miejsce dla Gabuu Verdas <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uu..Miejsce dla mnie? Dziękuje :**
      Sorki, że nie pisałam wcześniej, ale komputer w naprawie ;(
      Ale już ożył na szczęście ^^
      No to tak co do rozdziały to supi <3
      W końcu się doczekałam *-*
      Mrr Leoś czyżby z lekka zazdrosny?
      Więc jeszcze raz rozdział I D E A L N Y ♥
      Mam nadzieję, że odpoczęłaś i masz jeszcze więcej powera żeby dalej pisać to mega opowiadanie <3

      Całuje ;*
      ~ Gabuu Verdas ♥

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Piękny rozdział ;*
      Zostałaś nominowana do LBA :)
      Więcej informacji tutaj --->
      http://violetta-love-new-story.blogspot.com/2015/03/lba-po-raz-kolejny.html

      Usuń
  4. Świetny rozdział ;* czekam na next'a <3 pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudeńko :*****
    Zapraszam ;* http://jeslikochasztomow.blogspot.com/2015/03/rozdzia-5.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  6. Panna Zuzanna :321 marca 2015 04:33

    Zajebisty rozdział!
    Kocham tego bloga! Serio!
    Czekam na kolejny ;*
    Zuzia

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudeńko!
    *czekam na kolejny*

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz talent i pisz dalej!
    #Motylegg

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie że wróciłeśaś :D Rozdział fajny. Śmieszylo mnie zachowanie Leona :P. A kiedy będzie next bo juz jest niedziela i to kolejna :/

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy next??? juz mineła sobota po raz kolejny , moze bys dała info o rozdziale kiedy sie pojawi

    OdpowiedzUsuń
  11. który wtorek miałas na myśli??

    OdpowiedzUsuń